Większość moich znajomych w stosunku do tego filmu używa zastanawiającego określenia: "Flaki z olejem"... A propos równie obrazowych porównań, a dokładniej rzecz biorąc - kulinarnych synonimów braku zainteresowania: jeden z radiowych komentatorów sportowych w trakcie finałowego meczu MŚ stwierdził, że gra reprezentacji Włoch jest "nudna jak źle ugotowany makaron". Z powodu chwilowej, być może nawet umyślnej dystrakcji pomijam tutaj ewentualny przecinek... Oczywiście, owe kategorie nie dotyczą moim zdaniem filmu Jacquesa Audiarda w żadnej mierze, aczkolwiek dostosowując się do "gastrocentrycznej" konwencji pisanie, iż "W rytmie serca" jest ciekawe jak "flaki z majerankiem" lub "właściwie przyrządzony ślimak winniczek" z pewnością brzmiałoby prowokacyjnie...
...tak czy inaczej dla publiczności omijającej fast-foody i tęskniącej do intrygujących smaków.Opowieść rozwinięta w scenariuszu z amerykańskiego oryginału świetnie wydobywa aspekty sytuacji, rysuje bogato charaktery nie tylko głównej postaci.
Good night and good luck, esforty.
8/10